Kołobrzeska fundacja „Skryptorium” była po raz kolejny organizatorem konferencji tematycznej pn. „Na szlakach kołobrzeskiej historii”. W tym roku to wydarzenie zostało poszerzone o warsztaty historyczne, których głównym zadaniem była analiza znalezisk pod kątem kontekstu historycznego terenu.
W warsztatach towarzyszących konferencji tematycznej najważniejszym celem było znalezienie kontekstu historycznego terenu, roboczo zwanego „polem kul”. Przypomnijmy, że jest to teren obfitujący w kule armatnie, granaty artyleryjskie, kule kartaczowe oraz muszkietowe. Od marca 2023 roku, kiedy to znalezione zostały pierwsze tego typu pociski artyleryjskie na tym terenie, obszar ten jest intensywnie przeszukiwany. Znalezione dotychczas przedmioty, w tym przybory artyleryjskie, mogą wskazywać na jedno z oblężeń, jakie miało miejsce podczas Wojny Siedmioletniej.
Uczestnicy warsztatów przybyli z m.in. Torunia, Bydgoszczy, Świnoujścia, Koszalina, uczestniczyły w nich również osoby zrzeszone w Warmińsko – Mazurskim Stowarzyszeniu Kolekcjonersko – Historycznym, a także mieszkańcy Kołobrzegu.
Odrobina historii:
Pierwszej próby opanowania miasta dokonano w październiku 1758 roku. Rosjanie pod dowództwem gen. Palmenbacha próbowali doprowadzić do kapitulacji garnizonu dowodzonego przez płk. von der Heyde – bezskutecznie. Po miesiącu Rosjanie się wycofali.
Decydującą próbę podjęli dwa lata później – w roku 1760. Było to oblężenie z wykorzystaniem floty morskiej. Główny atak Rosjan nastąpił od strony wschodniego i północnego przedpola. Wyciągając wnioski z zakończonego fiaskiem oblężenia w roku 1758, Rosjanie skierowali w rejon miasta ekspedycję lądowo-morską pod dowództwem admirała Zachariasza Miszukowa. W stronę ujścia Parsęty wypłynęło 21 okrętów liniowych, w tym pięć wyposażonych w 86 armat, 3 fregaty: Jagudil, Kreuser i Rossija oraz 3 galeony z dwoma ciężkimi moździerzami każdy: Donner, Jupiter oraz Samson. Największą siłą ognia dysponowała jednostka flagowa zgrupowania – okręt liniowy Dymitr Rostowski pod dowództwem kapitana Georgija Spiridowa, uzbrojony w 100 dział. Na lądzie, w kierunku Kołobrzegu, skierowano pięciotysięczny korpus pieszy oraz 1,3 tys. kawalerzystów.
Flotę rosyjską wsparła eskadra 11 żaglowców szwedzkich. Największy z nich – Książę Gustaw – dysponował 74 armatami.
Ta tragiczna sytuacja nie uszła uwadze Fryderyka II Wielkiego. Odesłał część wojsk pruskich, stacjonujących na Dolnym Śląsku nad Bałtyk. Odsieczą dowodził Johann Paul von Werner. Korpus wyruszył spod Głogowa i w ciągu 13 dni pokonał dystans 320 kilometrów. Członkowie śląskich Freikorpsów uderzyły na trzystuosobowy oddział rosyjski stacjonujący w Zieleniewie. 160 żołnierzy wzięto do niewoli, zdobyto armatę. 18 września korpus wkroczył do miasta. Rosjanie w panice uciekali albo w stronę okrętów desantowych, albo drogą lądową w kierunku Koszalina.
Wycofujące się oddziały rosyjskie pozostawiły na polu walki około 500 zabitych. Porzucono ponadto 15 ciężkich dział, 2 lekkie, 5 haubic, 2 moździerze, zdobyto również zapas amunicji do każdej z tych broni. Johann von Werner uzyskał tytuł „Wyzwoliciela Pomorza”, na jego cześć wybito medal pamiątkowy.
Po raz trzeci i ostatni Rosjanie stanęli pod Kołobrzegiem w sierpniu 1761 roku. Ponad 34 tysiącami żołnierzy dowodził generał Piotr Rumiancew. Tu również flota rosyjsko – szwedzka brała udział, w ilości aż 121 okrętów pod dowództwem wiceadmirała Polańskiego. Jak zauważa dr H. Kroczyński, tym razem nie tyle broniła się twierdza, co jej obóz warowny. Książę Eugeniusz Wirtemberski postanowił przebić się przez obleganą twierdzę w kierunku Trzebiatowa. W tym oblężeniu z odsieczą przybył generał von Platen, o czym obszernie opowiadał podczas podobnej konferencji tematycznej w 2023 roku historyk Damian Płowy (zobacz). Rosjanie dobrze przygotowani, bombardowali miasto, w tym oblężeniu również zastosowanie miała sekretna haubica Szuwałowa. Po czterech ciężkich miesiącach obrońcy Twierdzy Kołobrzeg rozpoczęli rokowania w dniu 16 grudnia 1761 roku. Twierdzę opuścili dzień później.[1]
Zarówno źródła historyczne, jak i kartograficzne z okresu Wojny Siedmioletniej wskazują na rodzaj umocowań w miejscu badanym przez fundację „Skryptorium”. Nie jest to jednak jednoznaczne, gdyż w tym obszarze i jego okolicach, w późniejszych latach miało miejsce wiele innych historycznych wydarzeń, takich jak np. budowa szańca warownego w 1811 roku, choć miało to miejsce nieco dalej niż „pole kul”. Oprócz artylerii wszelkiego formatu: od bomby 60-kilogramowej po kule muszkietowe i pociski systemu Minie z XIX wieku, po przyrządy artyleryjskie, nie znaleziono dotąd żadnych przedmiotów jednoznacznie wskazujących na epokę, z której wydobyte pociski artyleryjskie mogłyby pochodzić.
– Nie znaleźliśmy żadnych przedmiotów, które ewidentnie wskazywałyby na bytność żołnierzy w tym miejscu; jakichś drobnych guziczków, monetek, które wokół całego Kołobrzegu występują, my ich tam nie znajdujemy – mówił Olaf Popkiewicz, archeolog współpracujący z fundacją. – Jak to się mogło stać? Czy to jest jakaś ognia, gdzie po prostu pociski spadały, a właściwy obóz był kawałeczek dalej? Być może te drobniejsze przedmioty są poza zasięgiem naszych wykrywaczy, dlatego by zgłębić istotę tego pola kul, potrzeba jeszcze wiele badań – dodaje.
Warsztaty historyczne, które rozszerzyły tegoroczną konferencję, miały na celu znalezienie kolejnych pamiątek historycznych, które by mogły przybliżyć historię tego miejsca, a być może wskazać konkretnie okres historyczny. Takich badań przed fundacją jeszcze wiele, dlatego niejednokrotnie jeszcze miejsce to będzie przedmiotem dyskusji oraz badań terenowych.
Zapraszamy do obejrzenia relacji filmowej z badań terenowych.
Partnerem warsztatów historycznych było Pomorze Zachodnie.
[1] Na podst. H. Kroczyński: „Jedenaście wieków Kołobrzegu” t.1, oraz „Miasto było oblegane. Przed carem bronili śląscy husarzy” – artykuł aut. dr Łukasza Gładysiaka