W podziemiach kołobrzeskiego ratusza – czyli w Muzeum Patria Colbergiensis – odbyło się spotkanie, które cieszyło się ogromnym zainteresowaniem Kołobrzeżan, choć nie tylko. Po pierwsze: temat, czyli historia Bursztynowej Komnaty, po drugie: wykładowca, którym był Olaf Popkiewicz: archeolog, który specjalizuje się w archeologii zbrodni i pól bitewnych oraz archeologii podwodnej. Biegły z ramienia Instytutu Pamięci Narodowej, posiada uprawnienia nurkowe i saperskie. Autor publikacji naukowych dotyczących archeologii pól bitewnych, ale i… bursztynnik. Znany z programów „Poszukiwacze Historii” emitowanych w Polsat Play. Zarówno i temat, i wykładowca, przyciągnął tłumy zainteresowanych w sobotnie popołudnie.
Początek Bursztynowej Komnaty to historia, która zaczęła się od Bursztynowego Gabinetu. Zaprojektował go na początku XVIII wieku, z inicjatywy pierwszego króla Prus Fryderyka I, architekt Andreas Schluter – dyrektor i Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie.
- Andreas Schluter zasłynął z dwóch katastrof budowlanych, do jakich dopuścił pracując dla króla Prus. I to właśnie za te budowlane wpadki musiał szukać pracy aż na dworze Piotra I, nie zaś za rzekome błędy w wykonaniu Bursztynowego Gabinetu – mówił Olaf Popkiewicz podczas wykładu.
Bursztynowy Gabinet był dziełem, składającym się z 12 płyt ściennych różnych szerokości. Bursztyn był największym bogactwem powstałego w 1701 roku królestwa – jego władca w ten sposób postanowił zamanifestować atrakcyjność tego surowca w spektakularny sposób. Bursztynowy gabinet zaprojektowany był jako wystrój pałacu królewskiego w Charlottenburgu pod Berlinem.
Jednak nie został tam na długo. Fryderyk I zmarł w 1713 roku. Tuż przed jego śmiercią gabinet zainstalowany został na trzecim piętrze berlińskiego zamku, gdzie w 1712 roku miał go podziwiać Piotr I.
W czasie wielkiej wojny północnej (1700- 1721) następca i syn Fryderyka I – Fryderyk Wilhelm I, podarował w 1716 roku Bursztynową Komnatę carowi Piotrowi I. Był to prezent polityczny, który miał przypieczętować sojusz pomiędzy Rosją a Prusami, który gwarantował stałe poparcie Rosji wobec Prus w trwającej właśnie wojnie ze Szwecją.
- Tak naprawdę Fryderyk Wilhelm I podarował Piotrowi I utrapienie – wartą fortunę fanaberię swego ojca. Car profilaktycznie jej nawet nie odpakował- przeleżała w carskim skarbcu aż do śmierci monarchy – opowiada Olaf Popkiewicz.
W roku 1717 komnata zamknięta w 18 różnych rozmiarów skrzyniach przejechała z Berlina do Kłajpedy, a potem przez Rygę do budującego się Sankt Petersburga.
- Dlaczego Piotr I mógłby chcieć posiadać coś tak kłopotliwego jak Bursztynowy Gabinet? Odpowiedź nasuwa się sama: było to monumentalne dzieło cywilizacji zachodnioeuropejskiej, którą tak podziwiał car- reformator, który siłą wypchnął Rosję ze średniowiecza prosto w czasy Oświecenia. Gabinet był wściekle zagraniczny i mógłby się świetnie nadawać do kłucia nim w oczy konserwatywnych przeciwników Piotra I. Z podobnych pobudek Piotr I postanowił przenieść stolicę państwa do Sankt Petersburga, miasta zbudowanego od podstaw, które całkowicie zrywało z dotychczasowymi tradycjami Rosji – analizuje mówca.
Jednak car Piotr I nawet nie odpakował prezentu. W skrzyniach przeleżała ona w skarbcu aż do momentu, kiedy zainteresowała się nim caryca Katarzyna I.
Caryca Katarzyna to ciekawa postać. Jej kariera jest dosyć tajemnicza, gdyż wszystkie tropy wskazują na to że była córką – urodzoną 15 kwietnia 1683 lub 1684 roku – osiadłego na terenie dzisiejszej Łotwy chłopa, Samuela Skowrońskiego. O jej karierze, od praczki do cesarzowej, więcej mówi wykładowca w materiale filmowym. Faktem jest, że za sprawą Mienszykowa – zaufanego przyjaciela cara Piotra I – trafiła do Moskwy, z Mienszykowem miała podobno dwójkę dzieci, a jak głosi legenda, w 1706 roku car Piotr I poznał ją właśnie u Mienszykowa i zakochał się w niej, a niedługo przed swą śmiercią uczynił ją cesarzową.
Panowała po śmierci swego męża Piotra I. Wyeksponowała bursztynowy gabinet w Pałacu Zimowym w Petersburgu. W roku 1746 przeniosła go do Sali Audiencyjnej tegoż pałacu. W obliczu planowanego remontu Pałacu Zimowego, na zlecenie cesarzowej, włoski artysta Bartolomeo Rastrelli wraz z pięcioma mistrzami bursztyniarskimi przekomponował gabinet tak, by w roku 1755 nowopowstałe dzieło przenieść do Carskiego Sioła.
I to jest właściwie początek powstania Bursztynowej Komnaty. Styl rokoko, umieszczona w pomieszczeniu o łącznej powierzchni ponad stu metrów kwadratowych. 24 lustra przedzielały poszczególne płyciny pochodzące z pierwotnego gabinetu. Sufit komnaty Rastrelli ozdobił malowidłami. Bursztynowe ramy, które dotychczas otaczały obrazy, zostały wypełnione florenckimi mozaikami wykonanymi z półszlachetnych kamieni. Mozaiki te były alegoriami czterech zmysłów; węchu, wzroku, dotyku i słuchu i przynajmniej jedna z nich będzie miała znaczenie w dalszej opowieści.
Ostateczny kształt Bursztynowa Komnata uzyskała w roku 1770, kiedy to z inicjatywy Carycy Katarzyny II Wielkiej pruski mistrz bursztyniarski Friedrich Roggenbuk poczynił ostatnie przeróbki. Bursztynowa Komnata nabrała wyglądu, który znany jest wszystkim z zachowanych fotografii. Późniejsze prace nad Bursztynową Komnatą (1833, 1893-1897, 1933-1935) skupiały się tylko na konserwacji jej elementów.
- Prace konserwatorskie nad Bursztynową Komnatą zaplanowane na lata 1933-1935 nie odbyły się. Kto zgadnie dlaczego? – pyta wykładowca.
Odpowiedź jest prosta: operacja Barbarossa, która – jak wiemy z historii – postępowała bardzo szybko. W wyniku agresji III Rzeszy na ZSRR w połowie września 1941 roku wojska niemieckie zamknęły pierścień oblężenia wokół Leningradu – Petersburg. Odwrót Armii Czerwonej był tak nagły, że eksponowana w Carskim Siole Bursztynowa Komnata znalazła się w rękach niemieckich. 17 września 1941 roku Niemcy opanowali Puszkino, a wraz z nim Carskie Sioło.
Nie zdążono ewakuować Bursztynowej Komnaty, nie było czasu na jej demontaż.
- Konserwatorzy zabytków, których tam przysłano – a Rosjanie nie przysyłali byle kogo – podjęli decyzję o pozostawieniu komnaty. Demontaż elementów, które dałoby się zdemontować, zajęłoby bardzo dużo czasu. Wiązałoby się to również ze zniszczeniem tak zwanej Bursztynowej Komnaty, ponieważ było to pomieszczenie, o odpowiedniej kubaturze, w której były różne ozdoby, w różny sposób przytwierdzone do ścian. Z tego pomieszczenia może krzesełka dałoby się zabrać, ale dalej zaczynałyby się już schody. Ona wymagała już konserwacji – remont miał być zrobiony właśnie w 1941 roku. Z miłości do zabytku zostawili to, woleli to zostawić, jedynie oklejono ściany papierem, by zminimalizować efekty ostrzału – opowiada Olaf Popkiewicz.
Niemcy w końcu wchodzą w 1941 roku co Carskiego Sioła. Świadek tych wydarzeń, niemiecki oficer z XXVI Korpusu 18 Armii Grupy Armii „Nord” relacjonował:
„Carskie Sioło jest niemal nie zniszczone, gdyż zostało tylko raz trafione pociskiem artyleryjskim. Rosjanie nie zdołali ewakuować wszystkich dzieł sztuki. Podłogi są pokryte piaskiem, a wazy z chińskiej porcelany są wypełnione wodą. Niemcy nie dbają o meble i można zobaczyć żołnierzy śpiących z brudnymi buciorami na zabytkowych meblach. W końcu dotarłem do Bursztynowej Komnaty. Ściany pokryte są cienkim papierem. Widziałem dwóch żołnierzy zdzierających papier ze ścian. Odsłonili połyskującą bursztynową ramę obrazu. Kiedy chcieli za pomocą kolb karabinów wziąć sobie pamiątki ze ścian, powstrzymałem ich. Następnego dnia Bursztynowa Komnata wyglądała na jeszcze bardziej zdewastowaną. Zdarto więcej papieru i odłamano wiele elementów.”
Przez dwa tygodnie po wejściu Niemców właściwie nic się nie działo. O tym że Bursztynowa Komnata nadal znajduje się w Carskim Siole zameldować miało dwóch niemieckich oficerów, w cywilu historyków sztuki: kapitan dr Poensgen i rotmistrz dr Graf Ernst- Otto zu-Solms- Laubach.
- To oni zgłaszają do dowództwa Grupy Armii, że coś takiego jest. Dopiero oni. Był potrzebny pretekst, by machina poszła w ruch, a karty już dawno zostały rozdane. Zaczęła się wielka kampania prasowa, że komnata, dzieło bursztynników Prus Wschodnich, jest ratowana – opowiada wykładowca.
Podjęto decyzję o demontażu Komnaty, który był przeprowadzony przez podoficera i sześciu żołnierzy. Saperzy kompanii budowlanej w ciągu 36 godzin zdemontowali to dzieło sztuki.
- Coś, co rosyjscy historycy sztuki zostawili mówiąc „nie, nie ruszajmy, zniszczy się”, to sześciu rześkich saperów z łomami, którzy mosty pontonowe stawiali, rozebrali to… Dali radę chłopaki – relacjonuje archeolog.
Bursztynowa Komnata, spakowana w 27 skrzyniach, i inne dobra zostały przewiezione przez 18 ciężarówek, które miały być udostępnione dzięki wstawiennictwu Ericha Kocha, gauleitera Prus Wschodnich. W dziennikach Wermachtu zapisane są poszczególne etapy podróży elementów Komnaty w skrzyniach.
Bursztynowa Komnata została przewieziona z frontu pod skrzydła Zarządu Państwowych Zamków i Ogrodów w Królewcu, której dyrektorem był dr Ernst Gall, w efekcie lądując w Muzeum Zamkowym w Królewcu, którego dyrektorem był dr Alfred Rohde. 13 listopada 1941 roku królewiecka gazeta Koenigsberger Allgemeine Zeitung opublikowała artykuł, w którym ogłosiła, że miejskie zbiory sztuki wzbogaciły się o Bursztynową Komnatę. Tymczasem dr Rohde rozpakowywał skrzynie i niebawem wyszło na jaw, że brakuje w nich dwóch z trzech drzwi Bursztynowej Komnaty. Jego prośba niezwłocznie doczekała się realizacji i drzwi dotarły szybko, bo 25 stycznia 1942 roku wojskowym pociągiem szpitalnym z Leningradu do Królewca.
W marcu 1942 roku wyeksponowano ją na widok publiczny w Sali numer 37 na trzecim piętrze południowego skrzydła królewieckiego zamku. Bursztynowej Komnacie wystawionej w Królewcu, 12 kwietnia 1942 roku artykuł poświęcił Berliner Lokal – Anzeiger. Jednak rozmiary Sali nr 37 były zbyt małe, aby wyeksponować całą Bursztynową Komnatę z Carskiego Sioła, poza tym wiele jej elementów brakowało, inne się nie mieściły. Elementy nie były również konserwowane.
- Zdekompletowane, niezabezpieczone płyciny, poskładane na chybił – trafił w o wiele za małym wnętrzu. Wszędzie widać ślady po kleju. Rohde natomiast zamiast poddać Komnatę zabiegom konserwatorskim, praktycznie od razu wystawił ją na widok publiczny. Detale obnażają ogrom dewastacji Bursztynowej Komnaty, większość rzeźbionych elementów wydarta lub połamana – mówi Olaf Popkiewicz.
Całość, którą widać na zachowanych zdjęciach, nie sprawiała wrażenia przepychu, wręcz była „ruiną dawnej chwały”, o czym wspomina kapitan Hans Hundsdorfer. „Nie zobaczyłem żadnej nieuszkodzonej rzeźby. To wielkie dzieło sztuki zostało przez głupotę i niedbalstwo skazane na zagładę„.
- To był kolejny niemiecki oficer – nie Polak, nie kto inny – który tak się wypowiadał o tym, co po komnacie pozostało. Żołnierzom brakowało finezji, ale jest oskarżenie w kierunku Rohdego jako dyrektora muzeum, że w ogóle zdecydował się to coś wystawić na widok publiczny. Tu chodzi o grę polityczną, o układ pomiędzy Erichem Kochem, który załatwił sobie fajną zabawkę. Rohde uległ presji, że trzeba to pokazać. Postawa Rohdego wskazuje, że albo był marionetką, albo wyczuł koniunkturę – analizuje Olaf Popkiewicz.
Olaf Popkiewicz zwraca uwagę, że Rohde, choć niewątpliwie był historykiem sztuki, to jednak trudno mówić o nim jako znawcy bursztynu. Napisał 1 książkę o bursztynie, a tak naprawdę była to inwentaryzacja muzeum, które objął, oraz wydał broszurkę 83 – stronicową, która zresztą była wydana w 1937 roku, a więc w czasie, kiedy Rohde nie mógł jeszcze marzyć o Komnacie.
- Dorobek naukowy nie wskazuje na to, by był znawcą bursztynu, a gdyby kochał bałtycki bursztyn, nie wystawiłby tak zdewastowanej Komnaty – twierdzi Olaf Popkiewicz.
Rohde pojawił się w Królewcu 1927 roku, kiedy dostał niższe stanowisko muzealne. Rok później, w 1928 roku zostaje dyrektorem połączonych muzeów właśnie w Królewcu. Dziwnym trafem w tym samym czasie gauleiterem Prus staje się Erich Koch.
- Nie wiem, nic nie sugeruję, ale wydaje mi się, że jeden z drugim idą rączka w rączkę – zastanawia się naukowiec. – W 1933 roku Koch stał się „nadprezydentem” Prus Wschodnich, został tam przewieziony za swoje zasługi. Miał tam promować narodowy nacjonalizm. Wzorem Fryderyka I postanawia ten surowiec, jakim jest bursztyn, propagować.
Olaf Popkiewicz przedstawia koleje analizy: w marcu 1943 roku miała być otwarta wystawa Wermachtu. Komnata miała być poprzestawiana w związku z tą wystawą. Podobno wybuchł pożar w październiku 1943 roku. Kustosz muzeum Henkensiefken przesyła szkic, z jakich elementów składały się poszczególne płyciny komnaty. Widać, że dość dobrze się orientował – zdaniem naukowca musiał albo być przy rozładunku, albo przy składaniu Komnaty. To ten właśnie kustosz stwierdził, że komnata po tym pożarze miała być spakowana i poddana czyszczeniu lub konserwacji.
- I tu zaczynają się schody. Nie wiadomo, czy ona była spakowana do pomieszczeń konserwatorskich w Królewcu, czy wywieziona gdzie indziej…
26 i 29 sierpnia 1944 roku na Królewiec spadły dwa duże naloty RAF. Pierwsze bombardowanie nastąpiło 26 sierpnia i brały w nim udział 174 samoloty Avro Lancaster. Bomby spadły we wschodniej części miasta. Straty brytyjskie były niewielkie – utracono 4 samoloty. Efekty bombardowania były niezadowalające, gdyż bomby spadły na wschodnim skraju miasta. Trzeba było poprawić nalot. 189 samolotów Avro Lancaster z 5 Grupy RAF zrzuciło 480 ton bomb fosforowych zapalających. W wyniku trwającego około 10 minut nalotu spaleniu uległo około 40% zabudowy miasta. Królewiecki zamek, a wraz z nim Muzeum, w którym przechowywana była Bursztynowa Komnata, spłonął doszczętnie…
- I teraz: nasz przyjaciel kustosz twierdzi, że ona była rozmontowana – ale tylko on tak twierdzi; mówi że była przeniesiona, ale on sam nie wie, czy i gdzie, twierdzi że była zamknięta w dobrych skrzyniach, ale nie jest pewny gdzie się ona podziała. Wspomina również, że może była spakowana, ale pozostała w skrzyniach na zamku, w pomieszczeniach konserwatorskich, druga wersja – że w schronie przy kościele, albo w schronie przy samym zamku królewieckim. Nie jest do końca pewny i tu zaczyna się więcej pytań niż odpowiedzi. Liesel Amn – raczej znajoma Rohdego – opisuje, że przychodzi do Królewca po bombardowaniu sprawdzić głównie, co zostało z jej chałupy. Podeszła pod zamek, tam stał Rohde cały załamany i blady. I tam miał powiedzieć te słynne słowa: „wszystko przepadło”.
Olaf Popkiewicz zauważa, że właściwie od tego momentu zaczynają się interpretacje. Sama Liesel Amn opowiada dalej w swojej relacji, że Rohde zaprowadził ją do jakiejś piwnicy w Zamku i pokazał jej zastygłą rzekę, jakby miodu.
- No po prostu bursztyn tak się nie pali. Bursztyn, jak się zajara, to jak benzyna, spali się do końca i zostaje popiół tym bardziej, że padały tam bomby fosforowe – dodaje Popkiewicz.
Czy Liesel Amm wszystko zmyśliła? Czy jak dziennikarze w latach 60 naciskali, wymyśliła tę historię? Historyk zauważa, że po tym bombardowaniu mnożą się historie. Wszyscy głównie widzieli… skrzynie. Nikt nie widział Komnaty, ale wszyscy widzieli… skrzynie.
Reasumując: Rohde zrozumiał że renowacja zmasakrowanego dzieła sztuki przekroczy koszty zbudowania Bursztynowej Komnaty na nowo.
Olaf Popkiewicz wspominał także o krążących po świecie elementach Bursztynowej Komnaty. W jego ocenie są to po prostu trofea wojenne, przywiezione przez niemieckich żołnierzy a nie dowodem na to, że ktoś posiada całą Bursztynową Komnatę i pomalutku ją wyprzedaje.
Przykładowa afera z elementem Bursztynowej Komnaty w roli głównej nastąpiła w 1997 roku, kiedy to niemiecka policja przechwyciła mozaikę autorstwa Giuseppe Zocchiego wykonaną około 1752 roku pochodzącą z Bursztynowej Komnaty – o czym wspominaliśmy już wyżej.
Według relacji posiadaczy tego elementu, został on przywieziony przez ich służącego w Wehrmachcie ojca, który wykradł mozaikę w czasie kiedy transportowana była z Carskiego Sioła do Królewca.
- Kiedy niemiecka policja zaczęła świecić lampami rodzinie, która oddała do to sklepu antykwarystycznego, przyznali się, że jest to pamiątka po dziadzi. A dziadzia był oficerem w kolumnie transportowej Wermachtu. Teorie, że ktoś ma całą komnatę i sprzedaje po kawałku, możemy między bajki włożyć. To po prostu trofea wojenne – podsumowuje.
Jednak o tym, „co kto gdzie widział” i czy mogą to być prawdziwe relacje, a także o wielu innych sprawach, ponadto teoriach dotyczących Komnaty, dowiecie się Państwo z materiału filmowego. Zapraszamy do obejrzenia zapisu transmisji tego spotkania.